SzlakowyMarcin

ZOBACZ RÓWNIEŻ:

24 grudnia 2020
         Dzień 9 i 10 mojej wielkiej wyprawy, do tej pory wszystko układało się bardzo dobrze poza zmianą planu w 2 dniu. Trochę zabalowałem w Aoscie
09 lipca 2020
Dziś o czym innym niż górska wędrówka, ale bez sprzętu nie byłoby wędrówki. Wyposażenie każdego górskiego łazika jest uzależnione od własnych preferencji, zasobności portfela i
07 lipca 2020
Po długich męczarniach na studiach semestr dobiegł końca, ostatni sobotni egzamin szybkie pakowanie i wyjazd w stronę gór. Jak się okazało spakowałem się całkiem bezsensownie,
Wołosań(44), Łopiennik(43) i Trohaniec(42) 
Dzień 2 wyprawy.

Dzień 2

 

Wołosań

 

Pobudka lekko połamany, niedospany, ale jednak żywy :) Wstałem o 5 rano i zacząłem się ogarniać. Śniadanko, przepak plecaka i uklepanie niesfornej czupryny :) Odnośnie pierwszej góry wiedziałem tylko tyle, że czeka mnie długa wędrówka. Delikatnie prze parkowałem samochód na wszelki wypadek, stałem w teorii na placu budowy crossowej drogi rowerowej i ruszyłem w górę krótko po 6. Nie spodziewałem się szybkiego rozbudzenia bez rozgrzewki jakie mi zafundował szlak. Zaraz za schroniskiem Bacówka pod Honem szlak odbija w prawo a po kilkunastu metrach w lewo wprost na bardzo stromą ścianę pod wyciągiem orczykowym :) W myślach tylko przemknęło "no dobrze ciekawie się zaczyna". Jak się okazało to była najciekawsza atrakcja tego denerwującego szlaku :). Wysokość zdobywałem bardzo szybko na odcinku 1,5km ponad 220m wzwyż, a przy 2,7km było już ponad 330m podejścia. Rzadko kiedy pokonuję tylko 3km w ciągu godziny, ale mając na uwadze dystans z dnia poprzedniego i to, że to dopiero start i jeszcze trochę jazdy oraz wspinaczki przede mną stwierdziłem, że nie warto forsować tempa. Wędrówka czerwonym szlakiem nie należy do zbyt przyjemnych. Nie ma tutaj pięknych widoków, las jeszcze nie był zielony, a do tego co chwilę podchodzimy pod pagórek by po chwili z niego znowu zejść. Na szczycie kolejnego pagórka widzimy następny i tak do samego końca. Możemy po drodze zaobserwować ciekawe przejścia lasu z liściastego w iglasty i na tak na zmianę, czasami mamy jakąś przeszkodę do pokonania w sensie powalone drzewo, ale ogólnie szlak jest bardzo bezpieczny. Na plus na pewno zasięg polski, a w dodatku pełny do naszej dyspozycji :) Po drodze mijamy niewielkie polany z których w końcu można podziwiać jakieś widoczki, ale trzeba też uważać na płaty śniegu :) O 7:58 nareszcie widzimy nasz cel schowany gdzieś w lesie przed nami. Mijamy przełęcz i Czerwono-Zielonym szlakiem docieramy na szczyt. Na szczycie jakby mogło być inaczej brak widoczków. Jedynie kamień pomiarowy, drzewa i tabliczka z nazwą szczytu :) W domu jak planowałem trasę zastanawiałem się czy nie spróbować zejścia zielonym szlakiem, które jest szybsze, ale szlak kończy się daleko od miejsca naszego startu. W dobie Koronawirusa niestety ciężko byłoby znaleźć jakiś transport do Cisnej. Postanowiłem więc wracać po swoich śladach czerwonym szlakiem. W drodze powrotnej spotkałem błąkającego się, trawersującego na dziko zboczę fotografa. Ów człowiek okazał się fanem ptactwa. Z ornitologiem amatorem dyskutowałem przez 15 min później udaliśmy się każdy w swoją stronę. Zejście stromym zboczem momentami łapiąc się drzew i słupków wyciągu pokonane bez start w ludziach. O 10:10 dotarłem do samochodu. Na "parkingu" Już zaparkowane 2 samochody budowlańców pomyślałem "Dobrze, że prze parkowałem". Wrzuciłem szybko graty do samochodu i odjechałem w stronę Dołżycy pod następny szczyt.

Podsumowanie:

Przebyta odległość: 14,73km

Czas wędrówki: 4h10min

Suma podejść: 821m

Godzina ruszenia na szlak 6:06

Szczytowanie: 8:13

Zejście ze szlaku: 10:10

 

Łopiennik

 


Pod Łopiennikiem zaparkowałem w okolicy zbiornika retencyjnego. Takie oczko wodne na Google Maps. Po drugiej stronie ulicy rozpoczyna się czarny szlak. Droga na szczyt ma długość 3,5km jest to stromy, ale wyjątkowy szlak. Idąc nim nie sposób się nudzić mamy naprawdę bardzo wiele atrakcji pod nogami i wokół siebie do kompletu brak tylko widoków okolicznych wzgórz. Pomimo dużego nachylenia nie czujemy tutaj takiego zmęczenia fizycznego i psychicznego jak na Wołosaniu. Mijane formacje skalne i sama magia lasu bukowego napędzają nas do przodu. Sam szczyt Nie jest jakiś mega wybitny znajduje się on na skraju polany, ale niestety nie ma tutaj zbyt dobrego punktu widokowego. Za to znajdziemy tutaj słupek, kamień szczytowy oraz tablica z fragmentem "Mój pamiętnik" Z.Kaczowskiego. W drodze powrotnej myślałem, że nikogo nie spotkam, a jednak myliłem się. Pewna grupka 4 osobowa z pieskiem postanowiła udać się w górę, wszyscy jeszcze pełni entuzjazmu, ale pewnie nie zdawali sobie sprawy, że ta stromizna jest praktycznie przez większość podejścia :) Zejść udało mi się trochę szybciej niż wejść, niestety po drodze zaczęło odzywać się kolano. Dziwny ból zazwyczaj przy przekazywaniu obciążenia z "kontuzjowanej" na zdrową nogę. Po dotarciu do samochodu pora na obiadek, nasmarowanie kolana i prawie godzinna podróż w stronę Lutowisk pod wiatę turystyczną niedaleko wejścia na szlak w paśmie Otrytów. 

Podsumowanie:

Przebyta odległość: 7,09km

Czas wędrówki: 2h24min

Suma podejść: 573m

Godzina ruszenia na szlak 10:54

Szczytowanie: 12:04

Zejście ze szlaku: 13:26

 

Trohaniec

 

Samochód zaparkowałem przy wiacie prowadzi do niej droga wyłożona płytami betonowymi. Widok jest piękny wreszcie można by powiedzieć. Widzimy z tego miejsca bardzo rozległą panoramę Bieszczad, pasma Otrytów, oraz okolicznych pól i odległych zabudowań. Fajna wiejska sielanka. Szlak początkowo biegnie utwardzoną ścieżką dopiero po około 1km wchodzimy w las. gdzie ścieżka nie należy do specjalnie przyjemnych powalone drzewa, głębokie jary(rozjeżdżone przez traktory przy zrywce drzew?) zapewniały nam trochę rozrywki podczas podejścia. Jest to kolejna góra, gdzie pokonujemy w ciągu 1km wysokość ponad 150m. Po tym stromym fragmencie wchodzimy na grzbiet otryckiego pasma i na rozwidleniu kierujemy się w lewo w stronę najwyższego punktu. Po kolejnym 1km docieramy szeroką leśną ścieżką na szczyt z którego, a jakby mogło być inaczej nic nie widać. Jest to miejsce na miły spacer w rodzinnym gronie. Z parkingu nie ma daleko, można zahaczyć o schronisko, ale przede wszystkim jest to wyjątkowo uspokajający las. Cichy i jakiś taki klimatyczny sam w sobie. Po chwili spędzonej na szczycie wracam do samochodu. Tutaj na szybciora się umyłem i przez chwilę myślałem czy by nie nocować właśnie tutaj pod wiatą, ale na szczęście postanowiłem trzymać się planu i pojechałem zwiedzić Lutowiska. Jest to fajna wieś z ciekawą historią myślę, że warto tutaj podjechać i rozejrzeć się po okolicy. Nocować chciałem na parkingu pod Park Gwiezdnego Nieba „Bieszczady”, podjechałem na górę poczekałem do zachodu słońca i obserwowałem jak niebo zaczyna żyć własnym życiem. Koniecznie w takie miejsce trzeba przyjechać podczas nowiu, widoki zwalają z nóg po godzinie 22 we wszystkich okolicznych wsiach gasną światła. Nocne niebo jest fantastyczne, a odgłosy zwierzyny dość niepokojące dlatego dobrze, że nie nocowałem w okolicy wiaty:). Po przemyśleniu postanowiłem zjechać samochodem znowu w dół do Lutowisk i zaparkowałem przy szkole w odludnym miejscu myśląc, że to koniec atrakcji na dziś. W okolicach 23:20 usłyszałem i zobaczyłem reflektory samochodowe. Wiedziałem, że to Straż Graniczna, ponieważ w Lutowiskach jest strażnica. Zapobiegawczo wyciągnąłem ręce do góry, a tym razem miły pan poprosił mnie o dokumenty, zapytał czy zamierzam tu nocować i jak długo zostanę w tych stronach. Po spisaniu dokumentów wrócił i powiedział, że mogę się tutaj czuć bezpiecznie i nocować ile chcę, a mój plan na następny dzień przekaże kolegą z porannej zmiany, bo jest szansa, że się rano trafimy :). Panowie odjechali a ja mogłem w końcu w spokoju zasnąć. W przedświtem jednak obudziłem się ponieważ temperatura spadła do 2 stopni. Szybko doszedłem dlaczego temperatura spadła, aż tak bardzo. W mojej okolicy były tereny podmokłe i wilgotność dramatycznie wzrosła co spowodowało obniżenie temperatury. O 4:30 wstałem i prędko podjechałem na parking na wschód słonca, a na górze upał 8 stopni ciepła :)

 

Podsumowanie:

Przebyta odległość: 6,17km

Czas wędrówki: 1h50min

Suma podejść: 256m

Godzina ruszenia na szlak 15:18

Szczytowanie: 16:05

Zejście ze szlaku: 17:09


 

21 maja 2020

 

Created with WebWave

Zapraszam do kontaktu. Jestem otwarty na propozycje wspólnych wyjazdów. Chętnie też wybiorę się w dowolne miejsce w górach by je później opisać.

Jeżeli masz pytania o jakiś konkretny szlak pisz!!!

Z miłą chęcią spróbuję odpowiedzieć na nurtujące Cię pytania. Ewentualnie pojadę i sprawdzę trudność szlaku za Ciebie :)
 

 

Podpowiedź:

Możesz usunąć tę informację włączając Pakiet Premium

Ta strona została stworzona za darmo w WebWave.
Ty też możesz stworzyć swoją darmową stronę www bez kodowania.